Bezpieczeństwo żywności na nowych zasadach
Coraz częściej mówi się o planowanych zmianach regulacji dotyczących bezpieczeństwa żywności. Jak te zmiany mogą dotknąć producentów? Na ile obecne standardy branżowe regulują te kwestie? Rozmawiamy z Małgorzatą Kręcką, Kierownikiem Sekcji Certyfikacji Systemów Zarządzania w Przemyśle Spożywczym TÜV Rheinland Polska.
W marcu 2017 roku Parlament Europejski przyjął przepisy o zaostrzeniu kontroli bezpieczeństwa żywności na wszystkich etapach jej produkcji, przetwarzania i dystrybucji. Czy znane są już szczegóły tych zapisów? Czy jest Pani w stanie ocenić, jak nowe przepisy wpłyną na łańcuch dostaw w branży spożywczej?
Tak, jest to Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2017/625 z dnia 15 marca 2017 roku w sprawie kontroli urzędowych i innych czynności urzędowych przeprowadzanych w celu zapewnienia stosowania prawa żywnościowego i paszowego oraz zasad dotyczących zdrowia i dobrostanu zwierząt, zdrowia roślin i środków ochrony roślin, zmieniające dotychczasowe rozporządzenia w sprawie kontroli urzędowych.
Nowe przepisy zakładają bardziej skuteczne egzekwowanie wymagań standardów bezpieczeństwa i zdrowia w całym łańcuchu rolno-spożywczym poprzez ustalenie bardziej transparentnego systemu kontroli urzędowych, dostarczenie odpowiednich uprawnień i narzędzi do wykonywania działań egzekucyjnych kontrolerom oraz zapewnienie łatwego w użytkowaniu, zmodernizowanego systemu elektronicznego do zarządzania danymi. Dzięki nowemu systemowi kontroli urzędowych, my konsumenci europejscy, mamy odzyskać zaufanie do dostępnej na naszych półkach żywności.
To, co zmienia nowe rozporządzenie, to szerszy zakres jego zastosowania, głównie o zapewnienie zdrowia roślin i bezpieczeństwa produktów ubocznych pochodzenia zwierzęcego. Wnosi także bardziej szczegółowe zasady dotyczące zdrowia i dobrostanu zwierząt.
Rozporządzeniu podlegają przedsiębiorcy na wszystkich etapach produkcji, przetwarzania, dystrybucji, którzy zajmują się zwierzętami, roślinami, żywnością, paszami, substancjami, materiałami lub sprzętem, łącznie z podmiotami zajmującymi się sprzedażą przez Internet. Kontrole mają być przeprowadzane bez wcześniejszego powiadomienia, a ich częstotliwość będzie określana na podstawie analizy ryzyka, jakie wiąże się z daną organizacją, produktem i/lub procesem w odniesieniu do potencjalnej możliwości oszustwa, spowodowania zagrożenia dla zdrowia, bezpieczeństwa, dobrostanu zwierząt lub w niektórych przypadkach środowiska. W ocenie ryzyka ma być także uwzględniana przeszłość przedsiębiorcy pod kątem prawdopodobieństwa wprowadzenia konsumentów w błąd co do właściwości, jakości, składu lub kraju pochodzenia produktu. Ciekawe jest to, że w przypadku sklepów internetowych, kontrolerzy mają prawo dokonać zakupu online bez ujawniania swojej osoby (tzw. tajemniczy klient), a zakupione produkty traktować jako oficjalne próbki do analizy i w sytuacji wystąpienia nieprawidłowości, niezależnie od siedziby podmiotu, mogą nałożyć kary.
W ramach rozporządzenia, także towary, rośliny i zwierzęta, w momencie ich wprowadzania na terytorium Unii Europejskiej będą poddawane granicznym kontrolom urzędowym, pod kątem sprawdzenia spełnienia wymagań w zakresie zdrowia ludzkiego, zdrowia i dobrostanu zwierząt, a także spełniania wymogów fitosanitarnych dla roślin i produktów roślinnych.
Regularne niezapowiedziane kontrole urzędowe prowadzone w oparciu o analizę ryzyka będą także ukierunkowywane na wykrycie praktyk mających na celu oszustwa i fałszowanie żywności.
Rozporządzenie jest bardzo obszerne i jego założenie jest godne poparcia. Mam nadzieję, że realizacja postanowień przepisów przyniesie zamierzony cel.
Wspomniane zaostrzenie przepisów ma związek także z coraz częstszym zjawiskiem fałszowania żywności. Jak polscy producenci podchodzą do tego tematu? Czy dostrzegają ryzyko z tym związane, a jeśli tak, to w jaki sposób tym ryzykiem zarządzają?
Oszustwa żywnościowe, w tym fałszowanie żywności, głównie w celu uzyskania korzyści ekonomicznej, mimo że w ostatnich latach coraz częściej o nich słyszymy, nie są nowym zjawiskiem. Prawdopodobnie „częstsze” afery wynikają z większej aktywności mediów, ale także ze zwiększonej kontroli i wykrywalności w tym zakresie.
Dzisiejsze systemy zarządzania bezpieczeństwem żywności, poza już niemal standardowym kontrolowaniem niecelowych zagrożeń, muszą brać pod uwagę zapewnienie obrony żywności (tzw. food defense) przed celowym zakażeniem z powodów ideologicznych, a także kontrolowanie zagrożeń związanych z działaniami oszukańczymi motywowanymi względami ekonomicznymi (tzw. food fraud). Chociaż celem fałszerstw nie jest spowodowanie zagrożenia dla zdrowia, niestety zdarzały się przypadki, że „czynnik fałszujący” nieświadomie stał się przyczyną zatruć, a nawet śmierci konsumentów.
Stosowane w zarządzaniu zagrożeniami dla bezpieczeństwa żywności zasady HACCP mają zminimalizować lub wykluczyć przyczyny zagrożeń, które pojawiają się w procesie w sposób niezamierzony. Ich wdrożenie jest skuteczne w zapobieganiu przypadkowym zanieczyszczeniom żywności. Niestety, moim zdaniem, nie ma systemu, który mógłby w pełni zagwarantować, że produkty spożywcze nie będą podlegały fałszowaniu. Przez fałszowanie rozumiem tu przede wszystkim celowe działania takie, jak: dodanie do produktu substancji, która nie powinna w nim się znaleźć, czy usunięcie lub zastąpienie właściwego składnika innym np. tańszym, a także sprzedaż produktu po terminie przydatności do spożycia – wszystko oczywiście bez wiedzy nabywcy (klienta, konsumenta), a z korzyścią dla sprzedającego.
Często czynnik fałszujący nie jest sam w sobie zagrożeniem dla bezpieczeństwa żywności (np. woda, cukier), niemniej jednak jego niewłaściwe zastosowanie jest oszustwem, które pozbawia konsumenta zaufania do jakości kupowanych produktów. Uczciwym producentom zależy na tym, aby takie oszukane produkty nie pojawiały się na rynku oraz aby surowce, materiały, które są przez nich wprowadzane do produkcji, nie powodowały zafałszowania ich wyrobów.
W związku z tym, to, co mogą uczynić, to wprowadzać w przedsiębiorstwach procesy mające na celu zapobieganie zafałszowaniu swoich produktów. Takie działania są już wymogiem wielu standardów funkcjonujących w certyfikacji w branży spożywczej, ale także specyficznych standardów sieci handlowych, czy koncernów żywnościowych.
Z pewnością nie są to proste procesy i wymagają obszernej znajomości rynku lokalnego i globalnego, czynników wpływających na dostępność surowców i materiałów, ich cenę, incydenty wystąpienia zafałszowań w przeszłości po to, aby ocenić podatność na wystąpienie zafałszowania i wzmocnić kontrolę w słabym ogniwie. W ramach prowadzonej działalności, producenci szczególną wagę kładą na nadzór nad surowcami. W tym celu dobrze jest mieć świadomość, jak wygląda łańcuch dostawy danego surowca, posiadać szczegółowe specyfikacje surowców wraz z określonymi kryteriami potwierdzenia ich autentyczności, a w razie potrzeby, przeprowadzić określone badania i analizy.
Niezbędne jest też zapewnienie wyczerpującego systemu identyfikowalności. Producenci podkreślają również, że ważne są relacje z dostawcami, wieloletnia nie budząca zastrzeżeń współpraca daje podstawy do poczucia bezpieczeństwa. Zawsze zwiększone ryzyko będzie wiązało się z wprowadzaniem zmian w procesie, surowcach, czy dostawcach. Dlatego tez istotnym wydaje się śledzenie doniesień o wystąpieniu zafałszowań, ale także informowanie partnerów biznesowych o wykryciu oszustwa.
Jaka jest rola ekspertów TÜV Rheinland Polska w ograniczaniu sytuacji niebezpiecznych dla całej branży spożywczej?
TÜV Rheinland Polska jest jednostką certyfikującą świadczącą swoje usługi certyfikacyjne, szkoleniowe i badawcze w Polsce i w wielu innych krajach. Rola naszych ekspertów to przede wszystkim prowadzenie różnego rodzaju audytów. Ich głównym celem jest oczywiście pozyskanie dowodów potwierdzających spełnienie wymagań danej normy, czy standardu, niemniej jednak staramy się również wskazać naszym klientom najbardziej ryzykowne ogniwa ich działalności, aby mogli przeanalizować je i, w razie potrzeby, wprowadzić odpowiednie działania korygujące, czy zapobiegawcze.
Niestety, takie słabe punkty w ważnych elementach zarządzania bezpieczeństwem żywności wciąż jeszcze występują, a wychwycenie ich przez kompetentnych audytorów może uchronić przedsiębiorstwa przed poważnymi, niepożądanymi skutkami. Nasi audytorzy wciąż uczestniczą w szeregu szkoleń i egzaminów, aby aktualizować swoją wiedzę i umiejętności oraz wykorzystywać je w swojej pracy dla podniesienia pewności producenta, co do skuteczności i prawidłowości swoich działań. W ramach działalności jednostki organizowane są także szkolenia i coroczne „Warsztaty Eksperckie”, podczas których poruszane są najbardziej dostrzegalne problemy związane z zagadnieniami dotyczącymi bezpieczeństwa i najwyższej jakości żywności.
Polska w 2016 roku zajęła 29 miejsce pośród 113 krajów ujętych w Światowym Indeksie Bezpieczeństwa Żywnościowego. Bardzo wysoko oceniono obecność systemów zabezpieczenia żywnościowego (100 pkt.) oraz bezpieczeństwo żywności (99,7 pkt.) w naszym kraju. Czy widzi Pani tutaj wpływ międzynarodowych standardów branżowych wprowadzanych u polskich producentów, czy raczej zaostrzenie przepisów krajowych?
Jeśli chodzi o wysoki poziom systemów bezpieczeństwa żywności w Polsce myślę, że na pewno dużą rolę odegrał w pierwszej kolejności prawny obowiązek wdrażania systemu HACCP oraz liczne akcje szkoleniowe i dofinansowania do kosztów wdrożenia i certyfikacji wraz z dołączeniem Polski do Unii Europejskiej. W dalszej kolejności do rozwoju tych systemów mocno przyczyniły się pojawiające się nowe normy i standardy, takie jak ISO 22000, BRC, IFS, które wskazywały nowe możliwości doskonalenia systemów zarządzania bezpieczeństwem w produkcji żywności i w jej obrocie. Uważam także, że duże znaczenie mają standardy funkcjonujące w produkcji rolniczej i w branży paszowej, takie jak GLOBALG.A.P., QS, GMP+, które już na starcie łańcucha podnoszą jakość i bezpieczeństwo surowców i produktów nieprzetworzonych.
Jestem także przekonana, że w utrzymywaniu systemów zarządzania na dobrym poziomie, ogromną rolę odgrywają sieci handlowe i duże koncerny spożywcze. Stawiają oni wysokie wymagania wobec dostawców i często przeprowadzają u nich własne dodatkowe audyty, mimo posiadania przez nich ważnych certyfikatów. Oczywiście producenci wyrażają niezadowolenie z powodu licznych audytów i kontroli, którym muszą się poddawać, co jest całkowicie zrozumiałe. Niemniej jednak można przypuszczać, że certyfikaty wydane na podstawie audytów przeprowadzonych w uzgodnionym z przedsiębiorstwem terminie, mogą budzić pewne wątpliwości co do tego, czy odzwierciedlają rzeczywisty obraz funkcjonowania firmy na co dzień. Być może rozwiązaniem tego problemu będą programy audytów niezapowiedzianych, do których przedsiębiorstwa mogą przystąpić w ramach certyfikacji BRC, IFS, FSSC 22000. Liczę na to, że organizacje poddające się certyfikacjom niezapowiedzianym będą w mniejszym stopniu dotknięte przez dodatkowe audyty ze strony swoich klientów.
Małgorzata Kręcka, Kierownik Sekcji Certyfikacji Systemów Zarządzania w Przemyśle Spożywczym TÜV Rheinland Polska |
---|